Od początku kwietnia bankowcy nie będą mogli „dorzucać” do umów kredytowych ubezpieczenia. Od kliku lat praktyka ta wzbudzała spore , negatywne emocje u klientów. Według „Gazety Wyborczej” (Nr z 26.03.2015 r.). – cyt.: (…) bankowcy do tej pory „traktowali dołączane do kredytu obowiązkowe ubezpieczenia jak dodatkową prowizję i sposób na omijanie ustawy antylichwiarskiej”. Jeśli więc „oficjalnie” nie dało się zarobić na kredycie np. 20 proc. w skali roku, bank część zarobku „wrzucał” w składkę ubezpieczeniową, aby nie straszyć klienta horrendalną prowizją. Klient myślał, że ma tani kredyt, a bank dzięki temu wychodził na swoje.
Zgodnie z nową literą prawa, od 1 kwietnia br., bank nie będzie wymagać od klientów ubezpieczenia kredytu w sytuacji, w której bank jest instytucją zarówno dającą kredyt, jak i ubezpieczającą.
Ponadto nowe przepisy dotyczą też sposobu informacji klienta. Klient, starający się o kredyt musi od banku otrzymać bardziej szczegółowe informacje dotyczące polisy, które oferuje bank. Dotychczas bowiem praktyka wyglądała w ten sposób, że – jak donosi „GW” – „warunki polisy często były „tak skrojone, żeby żaden klient nigdy nie uzyskał odszkodowania, a przynajmniej połowa zapłaconej przez klienta składki od razu wracała do banku”. A chodziło głównie o to, żeby klientowi się wydawało, że dostaje oprócz taniego kredytu jeszcze „coś ekstra”, za co warto dodatkowo zapłacić, a tymczasem to „nie było żadną wartością dodaną dla klienta.
To kredytobiorca zadecyduje gdzie i na jakich zasadach ubezpieczy kredyt. Zmiany obejmą wszystkie rodzaje kredytów na polskim rynku, a są one skutkiem wdrożenia rekomendacji U, którą w u biegłym roku wystosowała Komisja Nadzoru Finansowego.